Genowefa Kiljańska z domu Wąsik na świat przyszła 10.11.1922 roku we wsi Ochodne koło Garwolina, jako trzecie dziecko w rodzinie. Jej życie nie było łatwe, gdyż jako mała dziewczynka straciła ojca. Musiała więc od najmłodszych lat pomagać mamie w domu przy wychowywaniu młodszego rodzeństwa, a potem na roli. Bardzo chętnie uczestniczyła w zajęciach szkolnych, uwielbiała się uczyć, stąd te piękne wierszyki i mądre w słowach piosenki pozostały w pamięci naszej Jubilatki. Niestety nie mogła pobierać długo nauki, gdyż nie pozwalały na to warunki życiowe- musiała pomóc matce w utrzymaniu rodzeństwa. Całe jej dzieciństwo i młodość upływały w tragicznych czasach. Na jej oczach tworzyła się historia, lata dwudzieste to czasy Józefa Piłsudskiego i wierszyków na Jego temat. Potem lata wojenne – tragiczne, gdzie jako nastolatka uczestniczyła w łapance na targu i wywózce na roboty do Niemiec. Na szczęście młoda Gienia wykazała się niebywałą odwagą i zbiegła z samochodu ryzykując życiem. Widocznie Bóg tak chciał, a jej karta była inaczej zapisana.
Zawsze wierzyła w Boga i Jemu powierzała swoje radości i smutki. Dom rodzinny opuściła w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Na swej drodze spotkała męża Władysława, ojca jej dzieci. Nie mieli warunków mieszkaniowych, a na świecie było już troje dzieci, musieli się więc ratować. W roku 1957 wyjechali w nieznane całkowicie ryzykując. Zabrali swój dobytek: krowę, konia i trójkę małych dzieci, wsiedli w pociąg i wyjechali w podróż swojego życia – na Ziemie Odzyskane.
To w Żarnowskiej wszystko się zaczęło, tutaj był ten raj obiecany przez Państwo Polskie. Dostali swój wymarzony dom, pracę i gospodarstwo rolne, a że praca na roli nie była jej obca poczuła się jak ryba w wodzie. Tutaj na świat przychodziły kolejne dzieci, a ona starała się stworzyć im dom pełen ciepła i miłości.
Genowefa urodziła i wychowała 7 dzieci. Całe swoje życie poświęciła ich wychowaniu. Dbała żeby każde dziecko było ochrzczone i wychowywała je w duchu miłości i poszanowaniu dla ludzi i Boga. Nieustannie się modliła śpiewając pieśni religijne przy najdrobniejszych pracach, a dzieciom wpadały one w ucho jako główne prawdy wiary. Pomimo licznych obowiązków nie opuszczała niedzielnej mszy świętej, a do Kościoła miała 5 kilometrów. Zabierała ze sobą dzieci i przemierzała drogę z Żarnowskiej do Łeby czerpiąc siły do dalszej pracy.
Skromna, szlachetna, pokorna kobieta – jej życie to nieustanna praca na roli, w lesie i na jeziorze, nawet zimą przy zbiorze trzciny. Dzięki temu mogła ubrać i wyżywić swoją gromadkę. Życie jej nie szczędziło, jednak ona nigdy się nie poddawała, nawet kiedy odszedł jej syn, synowa, a później mąż. Często też korzystała z pomocy sąsiadów, wzajemnie sobie pomagali w pracach polowych i wychowywaniu dzieci. Kiedy przyszła choroba, szpital, zawsze mogła na nich liczyć- za co jest im wdzięczna.
Genowefa wymodliła sobie liczną rodzinkę, bo oprócz 7 dzieci posiada 14 wnuczków i 15 prawnuczków. Zawsze życzliwa i dobra otacza swoją gromadkę ciepłem i miłością. Często też podkreśla, że to dzięki nieustannej modlitwie, sposobie bycia, pracowitości, radości i wewnętrznemu ciepłu może cieszyć się tak długim życiem w zdrowiu i miłości. Pomimo swej mizernej postury (jak sama mówi) może pomieścić w sobie tyle trosk, może podarować innym tyle uśmiechu, dobroci i radości, może nieść pociechę w trudnych chwilach tym, którzy tego potrzebują.
„Jest w wielu sercach kącik malutki,
dla tych cierpiących,
dla tych cichutkich,
Którzy na przekór wszystkiemu złemu
pomocną dłoń dają bliźniemu.Mnie nie zawodzi pamięć o Tobie
i kącik w sercu dla Ciebie mam.
Zawsze pamiętaj,
że na tym świecie żaden człowiek
nie musi być sam.Wszyscy dobrze myślą o Tobie,
bo wielkie serce kryjesz w sobie.
Jeden jest duży, a druga mała,
a Ty po prostu jesteś WSPANIAŁA…”
Naszej Szanownej, Kochanej Jubilatce życzymy dużo, dużo zdrowia, pogody ducha i wszelkich łask Bożych na dalsze lata, aby radość i uśmiech nigdy jej nie opuszczały.