W poszukiwaniu odważnych i chętnych, aby podzielić się z nami losami swego życia, trafiłam do pani Danuty Karcz. Po krótkiej rozmowie przekonującej z mojej strony z lekkim oporem zgodziła się opowiedzieć o sobie.
Pani Danuta urodziła się 17 maja 1928 roku na Helu. Rodzice –Anna i Jan Walczak mieli dwójkę dzieci. Uczyła się w szkole w Sulęczynie. Z racji wykonywanej pracy przez ojca pani Danuty, często zmieniali miejsce zamieszkania. Podczas wojny jako młoda dziewczyna dostała nakaz pracy przez władze niemieckie jako pomoc domowa i opiekunka do dzieci. Była dobrze traktowana przez swoich gospodarzy, pracowała tam do wyzwolenia. Nie chcąc wracać do rodzinnej miejscowości, zbuntowana panna Danuta wyjechała do Lęborka. Tu podjęła pracę w ogrodnictwie. W poszukiwaniu lepszego dla siebie miejsca i pracy w 1950 roku przyjechała do Łeby. Gospoda „Pod Rybką” to następne miejsce pracy pani Danuty.
Ładna, smukła dziewczyna zawładnęła sercem pana Jana Karcza, który już w Łebie mieszkał i pracował jako rybak. Jan Karcz przyjechał w odwiedziny do swego brata Tadeusza i został w Łebie. Przysięgę małżeńską składali w kościele Wniebowzięcia NMP w Łebie. Zamieszkali w obecnym miejscu zamieszkania przy ulicy Abrahama. Pan Jan pływał jako rybak, małżonka zajmowała się dziećmi. Wychowali czwórkę dzieci: 3 córki i syna, który już nie żyje. Zginął na morzu 8 września 1992 roku na łodzi Łeb 47 wraz z Witoldem Okenczycem i Henrykiem Zielińskim. Łebianie pamiętają tą tragedię, a dla rodzin był to niesamowity cios. Co czują rodzice tracąc dziecko trudno opisać! Jak mówi powiedzenie: ”istnieją w sercu struny, których lepiej nie dotykać”. W dwa lata po śmierci syna odszedł też mąż na wieczne łowiska.
Razem z panią Danutą wspominałyśmy jej sąsiadów: Plichtów, Zielińskich, Beerów, Łuczyckich, Gaurów, Serkowskich i Konkelów. Z panią Konkel często sobie rozmawiały przez płot, idąc niby do ogródka. Mile wspomina dawnych sąsiadów. Teraz bardzo bolą nogi, potrzebna pomoc, ale też w wielu sprawach musi radzić sobie sama, chętnie więc przyjmuje pomoc Grażynki Donczewej. Ma z kim iść do kościoła i ma z kim wracać trzymając się pod rękę. Cieszy ją życzliwość tych których jest jej dane spotkać wokół siebie. W modlitwach pamięta i o zmarłych i o żyjących.
Danuta, Dana, Danica według pochodzenia imienia oznacza dziecko darowane przez Boga i na pewno Pan Bóg będzie pomagał w chwilach trudnych i smutnych.
Dla pani Danuty, dla naszych czytelników szczególnie tych chorych, cierpiących i samotnych: świątecznej pogody ducha, niech dobro nad złem króluje, a ten szczególny czas Bożego Narodzenia upłynie w spokoju i radości z narodzenia Bożej Dzieciny! Błogosławieństwa na Nowy Rok!