Moje korzenie rodzinne sięgają głęboko do starego i znamienitego rodu Szarejko…
Urodziłam się w 1902 roku w małym miasteczku Piaski, pow. Białystok. W tym miasteczku ukończyłam szkołę powszechną. Moi rodzice prowadzili gospodarstwo rolne o powierzchni 80 ha, w którym była hodowla koni, krów, trzody chlewnej i drobiu. Uprawiane były ziemniaki, zboże i warzywa. W tak dużym gospodarstwie potrzebna była każda para rąk, dlatego też po ukończeniu szkoły podjęłam pracę na ojcowiźnie.
Praca była bardzo ciężka dla mnie, ale nigdy na jej uciążliwość do nikogo się nie użalałam. Dzisiejsze pokolenie nie jest w stanie sobie wyobrazić, jakie brzemię dźwigały moje młode barki. Z czasem wrosłam w to gospodarstwo i rozpierała mnie duma, że mogłam odciążyć rodziców z wielu prac. Tak mijały lata…
Pewnego dnia przyjechał do nas mój kuzyn z przystojnym i sympatycznym kawalerem. Adolf mieszkał we wsi Wojdziewicze, oddalonej o 10 km od naszego miasteczka. Od pierwszego wejrzenia coś w naszych sercach „zagrało” i wiedziałam, że jesteśmy sobie przeznaczeni. I tak w 1936 roku zostałam żoną Adolfa Wieliczko, który zamieszkał u nas i wspólnie pracowaliśmy na gospodarce.
W 1953 r. Rosjanie zabrali ostatnią piędź naszej ziemi, przyłączając ją do kołchozu. Nie mając wyboru, musieliśmy tam pracować, co trwało przez następne trzy lata. Czara goryczy przelała się, gdy w 1956 r. władza radziecka odebrała nam resztę zapasów zboża i ostatnie konie. Bez namysłu wraz z mamą i mężem wsiedliśmy do ostatniego dla repatriantów pociągu, jaki wówczas miał kurs do Polski. Było to raptem 50 km od Białegostoku; stamtąd następnymi pociągami dotarliśmy aż do Łeby.
W tym samym jeszcze roku mąż podjął pracę w Ośrodku Wczasowym Gliwickiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego przy ul. Brzozowej i tu zamieszkaliśmy. Mąż był konserwatorem, a ja w sezonach letnich pracowałam w kuchni. Na ośrodek przyjeżdżali letnicy przez dziesiątki lat. Żadna impreza kulturalna, zabawa czy ognisko nie obyło się bez nas, gdyż ze wszystkimi potrafiliśmy nawiązać bardzo ciepłe i serdeczne kontakty.
Dzisiaj mieszkam tutaj nadal, lecz sama, ponieważ mąż zmarł w 1992 r. Na co dzień towarzyszy mi kochany psiaczek, który wabi się Kajtek. Moje serce przepełnione jest żalem, bólem i pustką, gdyż z mężem tworzyliśmy parę, która rozumiała się od zawsze. Brakuje mi go bardzo, ponieważ zawsze był radosny, dbający o mnie, pełen wspaniałych pomysłów na życie. Był duszą towarzystwa, wspaniałym żartownisiem, a do śpiewu nie trzeba było go namawiać. Takiego męża życzę każdej kobiecie, aby zaznała tyle miłości i szczęścia, co ja przez te wszystkie lata.
W roku 2002 ukończyłam 100 lat – wiekowa liczba. Z tej okazji mój siostrzeniec Andrzej Kopańczuk wraz z żoną Haliną zorganizował wspaniałą uroczystość. Były wspomnienia, śpiew, a nawet łzy, bo trudno się nie wzruszyć.
W marcu ukończyłam 101 lat i nadal jestem kobietą sprawną. Wprawdzie trochę nie dosłyszę, ale to mi nie przeszkadza prowadzić rozmowy na różne tematy. Pamiętam wiele faktów i zdarzeń nawet z bardzo odległych lat swojego życia. Lubię oglądać telewizję i wszystko rozumiem. Osobiście przygotowuję sobie śniadania i kolacje. Na obiady chodzę do mojego siostrzeńca, smacznie gotuje jego żona. Codzienne spotkania z nimi i siostrą Weroniką działają na mnie kojąco, jak balsam na chore ciało. Więzi z rodziną i moje pogodne usposobienie dodają mi otuchy i siły, aby każdy następny dzień powitać z radością. A wówczas fala ciepła zalewa moje serce, gdyż pamiętam, jak mój mąż w dziarski sposób śpiewał:
„Karabin maszynowy to idealna broń
Uderza mi do głowy, jak młodych panien sto
Na tej maszynce gram jak artysta
Kuleczki sypią się jak grad
Bo na minutę wysyłam ich czterysta
To mi poświadczy cały świat!”
A ja poświadczam, że całe życie przeżyłam pięknie. Zgodnie z prawami Opatrzności Boskiej i w dobrych relacjach z rodziną i ludźmi.
Moja recepta na długowieczność jest bardzo prosta:
- każdego dnia wypić na czczo szklankę herbaty z dodatkiem łyżki miodu, 1/2 łyżeczki masła, łyżki spirytusu i soku z cytryny
- lekkie śniadanie
- praca fizyczna i ruch na świeżym powietrzu
- człowieka nie może cechować zawiść, złość i zazdrość
- trzeba być serdecznym, szczerym, otwartym i życzliwym wobec drugiego człowieka.
Składam Rodzinie serdeczne podziękowanie za okazywane serce, a Ciebie Boże proszę o to, abyś nas ludzi obdarował Swoją nieustającą miłością. Dziękuję.