Ludzie żyjący obok nas

Zapytałam kiedyś Panią Franciszkę Górską, czy nie chciałaby podzielić się z czytelnikami naszej gazetki swoimi przeżyciami z Sybiru. Odpowiedź była negatywna, bo p. Frania stwierdziła, że wie tylko tyle, co opowiadali jej najbliżsi, a zmyślać nie będzie. Zapytałam zatem, czy mogę coś o niej napisać, takie moje własne spostrzeżenia na jej temat? – A co pani chce o mnie napisać, nie ma o czym – usłyszałam. Ale ja wiem, że jest o czym…

Odkąd sprowadziłam się na ul. Derdowskiego, a potem do bloku przy ul. Kościuszki, pamiętam naszą Panią Franię ciągle zaganianą pomiędzy kotłownią, swoim domem i dziećmi oraz domkiem swoich teściów. Zawsze w biegu, zawsze czymś zajęta, często z kromką chleba, bo szkoda czasu, robota czeka, ale uśmiechnięta, spokojna, życzliwa i służąca pomocą. Jak zaobserwowałam, całe życie p. Frani to praca, praca i jeszcze raz praca oraz pomoc swoim bliskim na każdym kroku. Wpierw dzieci, potem wnuczęta, dom, rodzina bliższa i dalsza i w końcu ona sama.

Od pewnego czasu los nie szczędzi p. Frani, ma swoje kłopoty i trudne chwile. Przez cały czas jej życie jest związane z chorymi w jej rodzinie. Wpierw był teść, potem teściowa, siostra, syn, córka i obecnie mąż. Jak każda matka martwi się o swoje dzieci, jako żona o męża, któremu trzeba zapewnić opiekę przez 24 godziny. Aby wytrzymać całodobową opiekę nad chorym, trzeba wiele spokoju, cierpliwości, zrozumienia i pokory, to wie każdy, to wie każdy, kto miał lub ma chorego w domu. P. Frania pogodzona z losem, nie narzeka na nic, nie skarży się, chociaż wiem, że nieraz jest bardzo ciężko, ale spotkana na drodze uśmiecha się, żartuje. Skąd bierze siły? Na pewno wiara i Pan Bóg daje jej tę siłę do przetrwania trudnych chwil. Bierze swój krzyż i idzie dalej, bo tak trzeba, taka jest wola Pana i ona się z tym godzi. Jest matką, żoną i babcią, na którą zawsze mogą liczyć jej najbliżsi. Jest również dobrym człowiekiem, sąsiadką. I jak napisał Henri F. Amiel „Życie nie musi obfitować w wielkie wydarzenia. Codzienny obowiązek, prosty i niepozorny, wystarczy, aby je upiększyć, uszlachetnić.”

Cenię w ludziach to, że nie są obojętni na los drugiego człowieka i wkładają wiele serca w to, co robią, siebie pozostawiając na końcu. Dobrze jest więcej robić niż mówić, bo czyny są trudniejsze niż słowa. Na nadchodzące Święta Wielkanocne życzę wszystkim wesołego Alleluja. Radujmy się, Pan Zmartwychwstał!