Górska Irena - Mama z córką przed sklepem

Opowieść z lepszego świata

Pani Irena Górska w Łebie znalazła się przypadkiem. Przyjaciele, z którymi tutaj przyjechała, powiedzieli jej „Irena, ty się w Łebie zakotwicz”. Posłuchała tej rady. Miała 51 lat i zaczynała życie raz jeszcze.

A latem tego roku cichutko minęło 50 lat sklepu, który Irena Górska założyła na progu tego nowego życia. Aż trudno uwierzyć, ale sklep przetrwał w swojej niezmiennej prywatnej i rodzinnej formule wszystkie ideologiczne pomysły minionego czasu. Przetrwał dzięki wyjątkowej osobowości Ireny Górskiej.

Irena Górska pochodziła z ziemiańskiej rodziny z Poznańskiego. Miała przedwojenną maturę i pracowała w kancelarii prawnej. Wyszła za mąż za Władysława Górskiego, doktora praw. Mieszkali z mężem przed wojną w Sopocie, jednak w 1945 roku nie wrócili na swoje, pojechali do Szczecina. Jak większość ludzi zanurzonych w działalność AK, szukali schronienia na Ziemiach Zachodnich. Jeszcze w 1945r. mąż Pani Ireny zmarł, Irena pojechała wówczas do Gdyni, gdzie były siostry, ale tam nie miała już niczego i jakoś nie mogła znaleźć dla siebie miejsca po śmierci męża. Przypadkiem pojechała do Lęborka, gdzie znalazła przyjaciół i zatrzymała się na trochę. Przyjechała z nimi do Łeby i za namową – już tutaj została.

Był rok 1957. Zaczynała w małym pokoiku u Pani Gierasimowicz przy ul. Kościuszki (teraz to dom Pani Piotrowskiej). Kilka desek na lady, dwa polowe łóżka na sypialnię, sławojka w podwórku, wychodziło się do niej przez okno. Ale każde warunki były dla Ireny Górskiej lepsze od poprzednich, bo po wojnie i śmierci męża nie miała niczego, została, jak to się mówi, na lodzie. Jej kapitałem było usposobienie: ufna, ale nie naiwna, kontaktowa, przyjazna ludziom, nie stwarzała sztucznych problemów, nie ograniczała się planowaniem wymyślonych zysków ze sklepu. Chciała i musiała po prostu żyć, a – jak mawiała – „najważniejsze w życiu jest czyste sumienie”.

Zapamiętała ten przekaz swojej matki chrzestnej Maria Rogowska, która wówczas, w roku 1957 jako ośmioletnia sierota weszła na stałe w życie Ireny Górskiej i została jej córką (Maria była bratanicą Pani Ireny).

Po pięciu latach sklep przeniesiony został na ul. Kościuszki 52 – to był dom pana Kluski, później pana Wawra. W tym miejscu sklep Ireny Górskiej najbardziej utrwalił się w świadomości łebian. Na wystawie – ciuszki z innego, lepszego świata.

A w środku – Pani Irena, właścicielka. Też jakby z innego, lepszego świata…

„Najważniejsze w życiu jest czyste sumienie”.