Państwo Teresa i Jerzy Herrowie

Pani Teresa Herra, z domu Mroczek urodziła się 8.09.1932 roku w miejscowości Kochlew, pow. Wieluń, woj. łódzkie. Mieszkała w jednej izbie wspólnie z dziadkami, rodzicami(Stanisławą i Ksawerym Mroczek) oraz siostrą Celiną i bratem Jerzym. Kiedyś rodziny wielopokoleniowe tak żyły. Nie było przestrzeni, ani wygód. Mieszkanie z dziadkami uczyło młodych wzajemnej tolerancji, zgody, jedności oraz szacunku dla starszych.

W 1944 roku rodzina Mroczków została wywieziona do Kluczborka. Tam rodzice pani Teresy ciężko pracowali w cegielni. Starsza siostra zajmowała się rodzeństwem, bo trzeba było sobie jakoś radzić. Po ustaniu działań wojennych wrócili z powrotem do swego Kochlewa.

W 1945 roku rodzice zdecydowali się na wyjazd na „ziemie odzyskane”. Od 15 listopada zamieszkali w miejscowości Szczenurze. Czasy były ciężkie, lekko nie było. Nastoletnia Tereska stanęła przed wyborem: czy nowe buty, czy praca? Aby odciążyć rodziców, wybrała pracę. W wieku 16 lat rozpoczęła swoją pierwszą pracę w Centrali Rybnej w Łebie. Później pracowała jeszcze w innych miejscach, m.in. w „Czytelniku”, gdzie poznała swojego męża. Ze Szczenurzy do Łeby musiała codziennie dojeżdżać.

Mąż pani Teresy Jerzy Herra urodził się 03.04.1932 roku w Poznaniu. W Łebie odbywał służbę wojskową, w marynarce wojennej. Często zachodził do „Czytelnika” na pogawędki. Tereska wpadła mu w oko. Były spacery, kino, jak to młodzi.Nadszedł czas, aby ślub przypieczętował ich miłość i rozpoczął wspólne życie. W 1954 roku panna Teresa Mroczek została panią Teresą Herra.

Pierwsze ich mieszkanie było za dawnym klubem „Rybmoru”. Początki nie były łatwe. Trzeba było nosić węgiel, drzewo i palić w piecach. Przy ulicy Kościuszki zaczęto budować bloki i tu państwo Herra otrzymali, w drodze losowania, swoje upragnione mieszkanie. Aby szybciej się wprowadzić, cały swój dobytek przenosili w wannie, oczywiście te drobniejsze rzeczy, bo szafę trzeba było przewieźć. Brzmi to może humorystycznie, ale trzeba było sobie radzić jak kto umiał.
Teresa i Jerzy Herra dochowali się trójki dzieci: Jolanty, Piotra i Pawła. Zostało dwoje, bo Piotr zmarł w 2011 roku. Ciężko było rodzicom pogodzić się z losem, ale tu na ziemi nie mamy wpływu na plany Boże.

Pani Teresa przeżyła z mężem ponad 60 lat. Pan Bóg powołał pana Jerzego do siebie 21.01.2015 roku. Teraz pani Herra mieszka sama, ale zawsze może liczyć na pomoc swojej córki i syna. Przepracowała 42 lata w kiosku „Ruchu”. Pamiętam jak biegło się z rana w kolejkę po ulubioną gazetę i przy okazji był czas na małe ploteczki. W kolejkach można się było dużo dowiedzieć. Taki swojski internet.
Pani Teresa, zapytana przeze mnie jakby oceniła swoje życie odpowiedziała:

” -Było raz lepiej, raz gorzej jak to w życiu bywa. Dorabialiśmy się wszystkiego sami i człowiek tym się cieszył”. Wiara miała i ma w jej życiu duże znaczenie. Doczekała się sześciorga wnucząt i tyle samo prawnucząt, a siódme jest już w drodze. Cieszy się szczęściem swoich dzieci i wnuków.

Pani Tereso, przysłowie mówi, że co komu Bóg naznaczył, to mu się dostanie. Dziękuję za miłe przyjęcie i rozmowę. Życzę dużo zdrowia, pociechy z wnuków i prawnuków, opieki Matki Najświętszej oraz błogosławieństwa Bożego na dalsze lata.
Na zbliżające się święta Wielkanocne składam pani, pani bliskim oraz wszystkim czytelnikom serdeczne życzenia obfitych łask Bożych z rąk Chrystusa Zmartwychwstałego z radosnym Alleluja.
Szczęść Boże!