Genowefa i Henryk Pawlakowie

Genowefa i Henryk Pawlakowie

Po świątecznej przerwie wybrałam się do Państwa Pawlak, aby „wyciągnąć” trochę wiadomości z ich życia i z pytaniem: skąd do Łeby przybyli? Oboje byli otwarci, „nie załatwili mnie odmownie”, więc zaczęłam od Pani Genowefy Pawlak z domu Wawer.

Urodziła się w miejscowości Władysławów, powiat Biała Podlaska  2 stycznia 1943 roku. Rodzice Marianna i Bolesław Wawrowie wychowali czworo dzieci – dwóch braci i dwie siostry. Do 1957 roku mieszkali i pracowali w swoim gospodarstwie w tej samej miejscowości, gdzie urodziła się Pani Gienia, następnie przenieśli się całą rodziną na Kujawy w okolice Włocławka, miejscowość Zakrzewo koło Lubienia Kujawskiego.Przez cały czas zajmowali się pracą na gospodarstwie.

Henryk Pawlak urodził się 8 stycznia 1938 roku w miejscowości Kobyla Łąka, powiat Włocławek. Pracował na kolei, przez 7 lat na stanowisku tormistrza, czyli  sprawował nadzór nad pracownikami układającymi tory kolejowe. Ponieważ obie miejscowości leżały blisko siebie, więc nieuniknione było spotkanie Gieni I Henryka. Zapoznali się na zabawie. Przez siedem miesięcy utwierdzali się wzajemnie, że to właśnie On, że to właśnie Ona i 4.06.1961 roku zawarli związek małżeński w Lubieniu Kujawskim.

Brat Pani Gieni Tadeusz odbywał służbę wojskową w Łebie i podczas odwiedzin młodych, usilnie namawiał Pana Henryka do pracy na morzu, lecz on nie był zainteresowany. Jednak w 1965 roku we wrześniu przyjechali do Łeby i rozpoczął pracę na kutrze „Łeb 11”, gdzie szyprem był Pan Formela. Zamieszkali w wynajętym mieszkaniu u państwa Horanin. Później przybyli rodzice kupili obecny dom, gdzie kiedyś gospodarzył pan Kluska i młodzi zamieszkali razem z rodzicami. Pan Henryk do emerytury przez 27 lat pracował na morzu, Pani Gienia zajmowała się domem i dziećmi. Mieli pięciu synów, z których obecnie żyje dwóch. Po urodzeniu ostatniego syna Pani Gienia poważnie zachorowała i od tamtego czasu musi korzystać z wózka inwalidzkiego.

Mówi, że w jej życiu pamiętna data wyboru Jana Pawła II na papieża i jej choroba razem się zżyły. Dzięki chorobie – jeśli można tak powiedzieć – zaczęła haftować. Tworzy piękne serwetki, haftowane obrazy, poduszki i obrusy, które również możemy podziwiać w kościele. Oboje  państwo Pawlakowie pomimo choroby są osobami pełnymi humoru, pogodnymi, niczemu się nie dziwią i do nikogo nie mają żalu. Doczekali się pięciorga wnuków oraz  jednego prawnuka.

W 2011 roku obchodzili 50 – lecie pożycia małżeńskiego. Nie zmarnowali swojej miłości. Wzajemnie się wspierają na dobre i na złe, we wszystkim zaufali Bogu i zawsze na Niego liczą. Pani Gienia prawie co wieczór uczestniczy we mszy świętej i modli się w sobie wiadomych intencjach, a jak sama mówi, że Pan Bóg nie szczędzi im krzyży, ale też nie szczędzi im łask.

Dziękuję za życzliwość i życzę Wam dalszych lat w zdrowiu z Bożą Opatrznością na każdy dzień. Nikt nie wie, jakie będzie dalsze życie, które Wam Pan Bóg przygotował, ale niech zawsze będzie z Wami i Waszymi bliskimi. Dużo nie brakuje do 55. rocznicy ślubu, a może uda się dotrwać do 60-lecia? Tego Wam życzymy!

Szczęść Boże!