Władysława Olech z domu Majchrzak urodziła się w 1930 roku w Komorsku. Stefan Olech urodził się w 1928 roku w Nowołaskoniach.
Około 1938 roku Władysława Olech wraz z rodzicami przeprowadziła się do Gdyni. Gdy miała 9 lat, zmarła jej mama. Jako młoda dziewczyna pracowała w zakładach rybnych w Gdyni.
Stefan Olech również przybył do Gdyni wraz z rodzicami. Jako młody chłopak pracował w lesie. Był „człowiekiem lasu”, gdyż dobrze się w nim orientował. W czasie wojny pomagał tym, którzy ukrywali się w lesie. Czasami nosił jedzenie do portu. Jego tata znał język niemiecki i gdy kogoś złapali, służył jako tłumacz. Znając język, mógł zawsze coś z Niemcami zhandlować. Gdy tata dorósł, to wyjechał do wojska. Po powrocie do Gdyni poznał mamę Władysławę.
W 1949 roku Władysława i Stefan wzięli ślub w Gdyni. Tam też krótko wynajmowali mieszkanie po Niemcach. Następnie przyjechali do Nowęcina, gdzie mieszkał dziadek Majchrzak. Później przeprowadzili się do Łeby i zamieszkali przy ulicy Świerczewskiego, a następnie przy Marchlewskiego. Tata pracował w GS-ie jako zaopatrzeniowiec, a następnie w Rybmorze aż do emerytury.
Historię taty pamiętam bardzo dobrze, ponieważ mój tata był gawędziarzem. Bardzo lubiłam słuchać jego opowieści.
Moja mama Władysława wychowywała dzieci i pracowała dorywczo w ośrodkach wypoczynkowych, jako dozorca pilnowała budowy baru Słonecznego, przez kilka lat pracowała w łebskiej porodówce, sprzątała bloki, pomagała ludziom na weselach, piekła ciasta, szyła i robiła na drutach. Była taką złotą rączką.
Mama z tatą mieli siedmioro dzieci. Najstarszy z rodzeństwa był Zbyszek, potem urodzili się Rysiek, Elka, ja – Baśka, Romuś, Piotrek i Tomek. Brat Zbyszek zmarł w wieku 40 lat. Rodzice ze wszystkimi dziećmi mieszkali przy ulicy Marchlewskiego.
Mama z tatą bardzo dobrze nas wychowali. Każdemu zapewnili wykształcenie. Dożyli ładnego wieku. W 1999 roku obchodzili 50-lecie pożycia małżeńskiego. Byli pierwszą parą, która obchodziła swój jubileusz w kaplicy św. Jakuba Apostoła w Łebie. Uroczyste życzenia otrzymali od Burmistrza Andrzeja Cyranowicza i Pani Lucyny Pawłowskiej w swoim mieszkaniu przy ul. Nadmorskiej.
Moja mama zmarła w 2005 roku, a tata 7 lat później – w 2012 roku.